poniedziałek, 19 grudnia 2011

Trzecia w nocy a ja nie śpię

Nie mogę spać, słucham na YouTube Balkan Electrique.
W słuchawkach grzmi Ye me poday .
Tak sobie myślę że to szok po prostu jest.
To jest jak Dead Can Dance,  tylko bardziej jeszcze mocne, bo bałkańskie.
Wiadomo co stamtąd to mocne i dobre jest.
Zresztą niedawno odkryłem w Warszawie restaurację Bałkański Kocioł.
Pysznie bardzo i znajdziesz tam także taki specjał jak Rakija,
a pewnie i Rumuńska Palinka też by się znalazła.
Jakbyście zahaczyli kiedyś o Ursynów to na alei KEN ją znajdziecie.
W związku z moją bezsennością spędzam noc w słuchawkach na uszach
i buszuję po YouTube. Zafundowałem sobie sentymentalną podróż do lat osiemdziesiątych.
Wszystko tam można znaleźć, każdy przebój.
Znalazłem  też w moim albumie zdjęcie zrobione gdzieś w okolicach
dziewięćdziesiątego czwartego chyba…
Włosy miałem raczej dłuższe niż krótsze.
Byłem wtedy od kilku lat pod wrażeniem filmu Hair Formana
i muzyki z przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.
Czasami mawiałem że najbardziej lubię muzykę starszą ode mnie :)
Najlepsze jest to że po kilku latach noszenia długich włosów przechodząc koło zakładu fryzjerskiego
stwierdziłem że nie mam się już przeciwko czemu buntować
i w minutę podjąłem decyzję żeby je obciąć.
W dziewięćdziesiątym trzecim na dobre przeprowadziłem się do Poznania.
To były dość ciężkie czasy, po opłaceniu wynajmu, pieniędzy starczało mi na
trzy parówki dziennie, chleb, coś do smarowania i dwa bilety na tramwaj.
W wolnym czasie pętałem się wtedy z aparatem po starówce i fotografowałem
jakieś zaułki, ulice, budynki,
często na przeterminowanych filmach kolorowych.
Tak mnie wzięło na wspominki…  pewnie dlatego że jest trzecia w nocy a ja czuje się
jakby sen nie miał dziś przyjść,
czasami w środku nocy przychodzi taka dziwna rześkość umysłu.
Tak jakby sen miał już w ogóle nigdy nie przyjść….

 fot. Magda Magdziarz


 Przeterminowana Konica ISO3200 to był dość kosmiczny materiał.
Ziarno było widoczne nawet w formacie 9x13


Często spotykałem wtedy malarza? grafika?  który tworzył i sprzedawał swoje prace na rynku.
Pamiętam że miał na imię Bogdan.

6 komentarzy:

  1. To tak jakbym czytał o sobie po wybyciu na Dębiec, choć w przeciwieńśtwie do Ciebie ja byłem łysy jak kolano i nosiłem bokobrody - z dnia na dzień postanowiłem zapuścić długie (w moim rozumieniu) włosy, czyli takie jak mam obecnie ;)

    Poza tym...maksymalna oszczędność, gulasz na sercach, kołowane po kątach ORWO i Fotony (nierzadko starsze ode mnie, ale przynajmniej nauczyłem się obchodzić z tak starymi materiałami), a wieczorami stara muzyka zimnofalowa, tudzież jarociński punk rock z początku lat 80tych, też starszy ode mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Młody Kurt Cobain :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Jędrzej widać takie są początki usamodzielniania :)
    Z drugiej jednak strony to etap dzięki któremu, później bardziej ceni się drobne życiowe postępy i własną pracę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Całkiem możliwe, póki co największym moim postępem i osiągnięciem jest spokój i wolna ręka do fotograficznych eksperymentów - nikt mnie nie gani, że kręcę się po mieszkaniu w nocy, że gdzieś zalegają kuwety lub że pół łazienki jest usmarowane chemią do cyjanotypii ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Apostoł Rafał nawraca niewiernych na materiał światłoczuły... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Za czasów jak miałem takie kłaki innych materiałów nie było... :)

    OdpowiedzUsuń