wtorek, 13 grudnia 2011

Było i dobrze że minęło

Piszę te słowa i nie mam pojęcia jakie zdjęcie będzie im towarzyszyć.
Siedzę sobie sam w hotelu w Warszawie, sącząc Wiśniówkę.
Myślę o rocznicy.
Trzydzieści lat temu byłem dzieckiem, o rok młodszym od mojego syna.
Świadomość chwili była niewielka.
Szczególnie że moje miastecko było na uboczu…
Jakiś żołnierz przy koksowniku na głównym placu.
Jakieś przebłyski atmosfery.
Pamiętam że przyszła zalękniona sąsiadka i pytała co teraz będzie?
Pamiętam słone masło i pomarańczowy ser z darów.
Bardziej pamiętam schyłek lat osiemdziesiątych.
Pierwszego zjedzonego banana, kupionego ze zrzutki…
W sklepie z Artykułami Pochodzenia Zagranicznego…
Pamiętam przełom, ale tylko troszkę bo wtedy najważniejsze były pierwsze miłości…


Zanalazłem staroć na moim dysku:



Czarnków, Plac Wolności, przed przebudową, tego obelisku już nie ma.

9 komentarzy:

  1. A szkoda, powinni to zostawić - dobudować albo dostawić tablicę

    OdpowiedzUsuń
  2. Też tak myśle, pamięć jest ważna... z komentarzem...

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja cieszę się, że takie rzeczy znikają. Rozumiem np. sentyment do takich pomników (mnie np. Wągrowiec często kojarzy się z obeliskiem Paszkowa na Rynku), ale jak dla mnie komunizm i socjalizm ma na koncie znacznie więcej ofiar (na całym świecie) niż niemiecki nazizm i jego symbole powinny zniknąć razem z końcem tej epoki jako równie zbrodnicze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak znikną wszystkie ślady to kto za dwadzieścia lat będzie pamiętał o tych zbrodniach? Czołgu na Placu Wolności już nie ma, ale stoi gdzie indziej jako ślad.

    OdpowiedzUsuń
  5. Weź sobie za przykład poznańskie krzyże na Placu Mickiewicza. Coraz mniej młodych osób potrafi precyzyjnie powiedzieć co działo się np. w 1970, 1976 czy 1980, z czym spotkałem się też na egzaminie na uczelni. Wykładowczyni pytała o przełomowe daty w kontekście zmian społecznych (studiuję resocjalizację). Zdesperowani koledzy i koleżanki podbiegali do mnie na korytarzu i pytali mnie: "Co było w 1970, bo Bąkowa o to pyta! Ty Jędrzej studiowałeś historię to pewnie wiesz...". Ręce mi opadały. Teraz pewnie więcej osób orientuje się co do tej daty, pewnie dzięki filmom takim jak "Czarny czwartek, Janek Wiśniewski padł.".

    Przeprowadzali ostatnio sondaż, tylko co 4 osoba w przedziale wiekowym 24-34 lata wie, że Stan Wojenny to 13 grudzień 1981. Powodem po części jest to, że w szkołach PRL prawie nigdy nie jest omawiany, bo program nauczania jest tak przeładowany, że edukacja kończy się na II wojnie światowej. To fakt i niestety bardzo powszechny.

    Pomnik niestety mało co komu mówi jeżeli ktoś nie ma choć minimum wiedzy na temat tego co przedstawia. Jego cel nie jest już przypominająco-edukacyjno-refleksyjny, tylko logistyczny - np "spotkajmy się pod krzyżami". Mało kto (szczególnie z młodych) podejdzie bliżej czekając na kumpla od piwa i poczyta tabliczkę. Takie przynajmniej mam wrażenie i wnioski z obserwacji, chociażby rówieśników.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Do dzisiejszego pokolenia przemówisz szybciej filmem, spektaklem w teatrze, muzyką (np albumem o Powstaniu Warszawskim grupy Lao Che) itd.

    A jeżeli chodzi o mój bardziej dokładny stosunek do takich pomników, opisałem to już jakiś czas temu:

    http://photoamatorszczyzna.blogspot.com/2011/11/slady-minionej-epoki.html

    Po prostu nie chciałbym być w skórze np. członka rodziny człowieka skatowanego przez milicję i mijać codziennie czegoś takiego w drodze do pracy.

    OdpowiedzUsuń
  8. A jak wszystko zniknie, opadnie pył i wszyscy zapomną.... to się kilku gówniarzy sloganów naczyta i będą krzewić pionierskie ideały

    OdpowiedzUsuń
  9. ...bo historia kołem się zatacza...

    OdpowiedzUsuń