Odkąd pojawiły się NEXy bardzo się z nim polubiłem
i obecnie właściwie 90 procent zdjęć robię tymi aparatami.
W sumie pomysł na mały aparat z wymienną optyką jest bardzo stary..
Kilkadziesiąt lat temu można było znaleźć kilka konstrukcji tego typu.
Również po naszej stronie „żelaznej kurtyny”.
Większość ludzi firmę Carl Zeiss Jena kojarzy wyłącznie z obiektywami.
Nie jest tak do końca, bo z fabryk tej firmy wyszły
między innymi aparaty z serii Werra.
Pod koniec XX wieku stałem się posiadaczem modelu Werra 3.
Kilka rzeczy w tym aparacie mnie urzekły:
naprawdę niewielkie rozmiary, wymienne obiektywy,
kompletnie nietypowy mechanizm przesuwu filmu i naciągu migawki,
migawka CENTRALNA Synchro Compur, wbudowana w korpus,
dalmierz o konstrukcji zbliżonej do Leici,
oliwkowy kolor okleiny i… niesamowita konstrukcja osłony przeciwsłonecznej
która po odwróceniu była przykręcana do korpusu i osłaniała cały obiektywy.
Krótko mówiąc była to jedna z najdziwniejszych konstrukcji jakie używałem.
Przy tym jednak był to bardzo wygodny w użyciu sprzęt.
Standardowym obiektywem był oczywiście Tessar 2.8/50
z czasem udało mi się dokupić świetny obiektyw Cardinar 4/100mm,
Flektogona 35mm nigdy się nie dorobiłem.
Taaak, do aparatów z tej serii (było ich w sumie kilkanaście odmian)
Produkowano TRZY obiektywy, rzeszy fotoamatorów i nie tylko, to zupełnie wystarczało.
Jeden szeroki, standard i małe tele.
Dopiero dzisiaj okazuje się że fotoamator bez pięciu obiektywów
o zakresie od 11 do 500mm w tym paru o jasności 1.4
nie może w pełni się wypowiedzieć artystycznie i nie osiąga szczęścia :)
Piszę o tym aparacie bo znalazłem fotkę na której ktoś ze znajomych
uwiecznił mnie z Werrą, i pomyślałem że w pewnym sensie
obecne aparaty „bezusterkowe” są pewną kontynuacją starej idei.
Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych Werra była bardzo nowoczesnym aparatem,
lecz i dziś może zadziwiać rozwiązaniami technicznymi i precyzją wykonania.
i obecnie właściwie 90 procent zdjęć robię tymi aparatami.
W sumie pomysł na mały aparat z wymienną optyką jest bardzo stary..
Kilkadziesiąt lat temu można było znaleźć kilka konstrukcji tego typu.
Również po naszej stronie „żelaznej kurtyny”.
Większość ludzi firmę Carl Zeiss Jena kojarzy wyłącznie z obiektywami.
Nie jest tak do końca, bo z fabryk tej firmy wyszły
między innymi aparaty z serii Werra.
Pod koniec XX wieku stałem się posiadaczem modelu Werra 3.
Kilka rzeczy w tym aparacie mnie urzekły:
naprawdę niewielkie rozmiary, wymienne obiektywy,
kompletnie nietypowy mechanizm przesuwu filmu i naciągu migawki,
migawka CENTRALNA Synchro Compur, wbudowana w korpus,
dalmierz o konstrukcji zbliżonej do Leici,
oliwkowy kolor okleiny i… niesamowita konstrukcja osłony przeciwsłonecznej
która po odwróceniu była przykręcana do korpusu i osłaniała cały obiektywy.
Krótko mówiąc była to jedna z najdziwniejszych konstrukcji jakie używałem.
Przy tym jednak był to bardzo wygodny w użyciu sprzęt.
Standardowym obiektywem był oczywiście Tessar 2.8/50
z czasem udało mi się dokupić świetny obiektyw Cardinar 4/100mm,
Flektogona 35mm nigdy się nie dorobiłem.
Taaak, do aparatów z tej serii (było ich w sumie kilkanaście odmian)
Produkowano TRZY obiektywy, rzeszy fotoamatorów i nie tylko, to zupełnie wystarczało.
Jeden szeroki, standard i małe tele.
Dopiero dzisiaj okazuje się że fotoamator bez pięciu obiektywów
o zakresie od 11 do 500mm w tym paru o jasności 1.4
nie może w pełni się wypowiedzieć artystycznie i nie osiąga szczęścia :)
Piszę o tym aparacie bo znalazłem fotkę na której ktoś ze znajomych
uwiecznił mnie z Werrą, i pomyślałem że w pewnym sensie
obecne aparaty „bezusterkowe” są pewną kontynuacją starej idei.
Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych Werra była bardzo nowoczesnym aparatem,
lecz i dziś może zadziwiać rozwiązaniami technicznymi i precyzją wykonania.
Werra z Cardinarem i osłoną od Pentaxa a w ręku niezawodny Lunasix 2 firmy Gossen
"Bardzo Mglisty Poranek", Werra + Cardinar
Słyszałem o tym aparacie, choć mnie osobiście urzekła Praktica od Pentacona :)
OdpowiedzUsuńMam parę modeli tego aparatu (L-2, LTL-3, SuperTL 1000) i powiem tak: nie znam bardziej niezawodnego sprzętu. Potrafiła przeleżeć paręnaście lat w szafie czy piwnicy i działać równie dobrze jak kiedyś, czego nie mogę powiedzieć o Canonach serii A, bo te musiałem ostatnio serwisować - poszły im amortyzatory luster i uszczelki od upałów. A Praktica? Robiłem tymi aparatami w upałach, na siarczystych mrozach, wszystko działa jak należy.
To samo zdanie mam o ORWO. Ich negatywy/taśmy mogą być przeterminowane o paręnaście lat a sprawują się niemal równie dobrze jak w czasach swej świetności (choć trzeba odpowiednio mocno je prześwietlić biorąc pod uwagę spadek czułości).
Jeżeli chodzi o obiektywy...zawsze można użyć krótszego i odpowiednio powiększyć pożądany wycinek, szczególnie z materiałów niskoczułych wywołanych ultradrobnoziarniście (np w A-49) lub akutacyjnie :)
A jeżeli ziarno wciąż nie zadowala, można użyć apararatu średnioformatowego, można robić cuda nawet polskim, niedocenionym Startem 66.
P.S. Czekam na te 10% :)
Widzisz, cały problem jest z czasem a raczej jego brakiem.
OdpowiedzUsuńPrzy mojej pracy lekko licząc w miesiącu jestem co najmniej dwa tygodnie poza domem, potem pracuję w domu.
Zostają jakieś ochłapy czasu dla rodziny, a na własne zajęcia juz prawie nic...
Dlatego "cyfra" jest teraz prze zemnie więcej w użyciu, ale mam nadzieje to się w końcu zmieni.
Dodam tylko, że Werry miały o niebo lepszy dalmierz niż Zorki 4, którą tak zachwalałem wcześniej - jaśniejszy, bardziej kontrastowy. I w celowniku były ramki do wszystkich ww. obiektywów. Tylko że ciężko było go wyregulować. No a poza tym była to cała rodzina aparatów - najprostsze były pozbawione dalmierza, najbardziej "wypasione" oprócz dalmierza miały też światłomierz, oczywiście selenowy, z podglądem wskazań w celowniku
OdpowiedzUsuńDelmierz był rewelacyjny, czysty, klarowny, o ostrych krawędziach, nie to co w Zorr(o)ce
OdpowiedzUsuń:)
Pozdrówka Miłosz!