poniedziałek, 8 sierpnia 2011

MM




Reprodukcja fragmentu odbitki 15x15

Ogólnie rzecz biorąc, gdy przeglądam albumy sprzed lat czuję
że w nich tkwi potężna siła fotografii. Porównywalna chyba tylko jeszcze z filmem.
Gdy oglądam zdjęcia Henri Cartier-Bresson,a mam czasami wrażenie
że dzięki nim wskakuje w wehikuł czasu i poznaje dawno nie istniejący świat.
Dlatego też, tak bardzo spodobały mi się zdjęcia Vivian Maier.
Co więcej mam też pewność że i teraz jest wielu fotografów
na miarę dwojga wyżej wymienionych,
tylko że w pełni docenimy ich pracę za jakieś dwadzieścia lat.
Gdzieś pod powiekami zostają nam powidoki zdarzeń,
ludzkich twarzy, rozmaitych sytuacji.
Pięknych i strasznych.
Jedynie dzięki „chwilo-łapaczom” dowolnego rodzaju i marki
zatrzymujemy czas dla siebie. Dla siebie, oraz by dzielić się z innymi.
Co w sumie staram się robić na moim Pawlaczu :)

3 komentarze:

  1. piękne i zdjęcie i słowa...
    chciałabym kiedyś i ja takie zrobić,
    a moje ulubione to gitarzysta flamenco
    pozdrawiam m.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło mi bardzo.

    Grunt to patrzeć na świat i ludzi
    jak na potencjalną historię do opowiedzenia.

    Życzę udanych zdjęć!

    OdpowiedzUsuń
  3. dzięki :)
    zapamiętam, że mam opowiadać obrazy - a nie fotografować, może pomoże :) m.

    OdpowiedzUsuń