wtorek, 22 lutego 2011

Stary aparat

Dzisiaj postanowiłem podzielić się z wami zdjęciem które zrobiłem …
…hmm  kiedy ja je właściwie zrobiłem?
 Sądzę że w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych, czyli jakieś 30 kilogramów temu. :)

Zobaczcie co trzymam w ręku, stareńki aparat, nie pamiętam już jaki to model,
chyba jakiś Zeiss Ikon 6x9.
Aparat z czasów gdy 6x9 kojarzyło się tylko z fotografią :)

Dlaczego o nim piszę?
Był to jeden z pierwszych aparatów które kupiłem,
nie dlatego jakie zdjęcia robi, 

ale dlatego JAK się nim fotografuje.
Jakość zdjęć szału nie robiła, ale przyjemność rozkładania aparatu, dźwięk migawki Compur,
to ze po złożeniu mieścił się w kieszeni…
to był COŚ, przez duże C.
 
Czasami przyjemność obcowania z aparatem jest nie mniej ważna
niż wyniki z tegoż sprzętu.
W końcu my amatorzy robimy to dla przyjemności:)

Tak mi się przynajmniej wydaje, a Ty co o tym sądzisz?

11 komentarzy:

  1. No popatrz, a ja chcę wrócić do korzeni i kupić kopię Zeiss Ikon 6x9, czyli Moskwę 5 produkowaną do początku lat 60-tych.
    Już nawet przeprowadziłem wstępną rozmowę z Ukraińcami handlującymi na bazarku w Falenicy by mi sprowadzili egzemplarz w dobrym stanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moskwa 5 jest świetna no i ma dalmierz, a to rzadkość w takim sprzęcie.
    Jest wyposażona o ile pamiętam w niezły obiektyw.
    Industar chyba.
    Takie powroty do korzeni dają wytchnienie od technologii…
    To jest jeden z powodów dla których uwielbiam robić zdjęcia starymi obiektywami na moim NEXie

    OdpowiedzUsuń
  3. tak tam jest obiektyw Industar-24 f/3,5 105mm to czterosoczewkowy Tryplet konstrukcji Tessara.
    Czas naświetlań 1 sek. do 1/250 sek., migawka z samowyzwalaczem i gniazdem synchronizacji z lampami błyskowymi. Celownik teleskopowy, nastawianie ostrości za pomocą dalmierza z kompensatorem klinowym oraz według skali na oprawie obiektywu.
    I głównie chodzi mi o 6X9 choć z wkładką można robić 6X6

    OdpowiedzUsuń
  4. Odziedziczyłem po dziadku podobnego mieszkowca 6x9. Obiektyw może i strasznie miękko rysuje (mimo domknięcia go na f/32!), ale sama praca na tym aparacie to istna podróż w czasie (a zaznaczę że aparat ma swoje lata, bo dziadek przywiózł go do Polski po powrocie z robót przymusowych w Niemczech, już wtedy kupił go jako używanego) :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gustaw, ale nadal zdarza Ci sie robić nim zdjęcia?

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, zdarzało mi się coś nim robić. Problem tylko w tym że brakuje mu śrubki ograniczającej zakres ustawiania ostrości (przez co nie widać na ile metrów się ostrzy) i przez co obiektyw (anastygmat) można normalnie wykręcić.

    Gdybym miał obiektyw i ramki do powiększalnika na 6x9 to używałbym tego sprzętu częściej, choć jest w takim stanie (co widać po poniższej recenzji) że prędzej zapoluję na wymarzoną Moskwę 5 :)

    Niemniej jednak, myślę że będzie się to nadawać do robiewnia styków techniką cyjanotypii za którą się od dłuższego czasu zabieram.


    http://www.aparaty.tradycyjne.net/recenzja,113.html

    OdpowiedzUsuń
  7. a ja nie o sprzecie, wybaczcie...
    Rafale, wzruszyło mnie te Twoje stare zdjęcie, jakbym siegnal do otchlani fotografii reporterskiej jako zywo przeniesione z epoki Pink Floyd; Ciesze sie ze nasze sciezki zyciowe sie kiedys spotkały/przeciely; Ride on, moj druhu, ride on. Daniel z Ziemi Obiecanej ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy Danielu, chyba nie zdajesz sobie sprawy ile Tobie i Markowi zawdzięczam.
    Chaciałbym Ci napisać słowa które przeczytałem na płycie od Ciebie:
    Wish you were here
    bardziej jednak pasuje:
    It's a pity that you are not with us
    Serdeczne pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja tak konkretnie w temacie - tak, jak najbardziej przyjemność z samej czynności robienia zdjęć jest dla mnie bardzo ważna. Dlatego czasem wracam do aparatów analogowych (Yashiki Mat, Agfy Isolette, czy ostatnio Minolty XD7), a na codzień używam multum różnych obiektwów z Nexem - i równie wielką przyjemność dają te drogie, jak i te kupione za grosze, najczęściej radzieckie "wynalazki" :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. W każdym rodzaju hobby chodzi o przyjemność, przynajmniej powinno o nią chodzić.
    Od początku spodobała mi się możliwość niezliczonych kombinacji NEXa z optyką.
    Przyznam że kompletnie nie rozumiem amatorów nieustannie narzekających na swój sprzęt,
    na to że brak tego lub tamtego, że nie ma jakiejś tam funkcji.
    Trzeba zmienić sprzęt i już, to ma być przyjemność.
    Z drugiej strony te samy osoby zachwycają się n.p. Leicą,
    która nie ma nawet ułamka możliwości ich mniej lub bardziej amatorskiego sprzętu.
    Z drugiej strony, nie wiem, może jestem mało wymagający,
    ale znaaacznie wyżej ponad rozdzielczość po brzegach przekładam treść zdjęcia,
    ideę towarzyszącą jego powstaniu czy choćby pewien ferment intelektualny
    który powoduje fotografia.
    Zaglądam czasami na witrynkę Luminous Landscapes, jakiś czas temu zamieszczono tam test funkcji filmowej w NEXie 7, spodobał mi się ten fragment:
    “The moral of this story is – don't let the pixel peeping pessimists get you down. People are shooting great video with their iPhones – really! Content is king. If you have something to say in video, then better the tool that you have than the one that you don't have. Sure, a Sony FS100, or Canon C300, or RED Scarlet-X will produce better image quality and operationally are better video cameras. But they are much more expensive, can't shoot stills, or fit in your coat pocket the way a NEX-7 can.”
    http://www.luminous-landscape.com/video.shtml

    Dzięki za wizytę MichałeK :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Powiem szczerze, że mnie coraz bardziej cieszy samo robienie zdjęcia niż efekt końcowy. Owszem, efekt końcowy jest ważny i jak moje zdjęcie zbiera potem dobre noty w galeriach internetowych, to jestem z siebie mega dumny, że stworzyłem tak dobrą pracę, jednak jako osoba chorująca, cieszę się bardziej z możliwości wykonania nowego zdjęcia, a nie z jego efektu końcowego. Po prostu lubię robić zdjęcia - czy to lustrem czy kompaktem przedmiotów idących na aukcje Allegro czy nawet telefonem. Zauważyłem ostatnio, że moim Samsungiem Galaxy S + program Pixlr-o-matic można stworzyć całkiem niezłą pracę, dlatego też powstała myśl, by stworzyć osobny blog niż ten, który prowadzę, właśnie do zdjęć wykonanych telefonem, z zastosowaniem jedynie obróbki w telefonie. W związku z tym ostatnim, przyjdzie czas będzie rada, czyli wkrótce :)

    OdpowiedzUsuń