niedziela, 10 kwietnia 2011

1992

Pamiętacie jeszcze podniecenie towarzyszące wykonywaniu pierwszym w życiu zdjęciom?
Ekscytację w momencie odbierania koperty z wywołanym negatywem?
Jeszcze większą przy samodzielnym wywoływaniu pierwszego w życiu  negatywu?
To było coś.

Z jednej strony zazdroszczę osobom które dziś zaczynają,
zazdroszczę im tego dziewiczego uczucia niewiedzy na temat tego,
co robią ze sprzętem i dlaczego im coś nie wychodzi…
Nie zazdroszczę natomiast tego, że dzięki technologii cyfrowej od razu widzą co wychodzi.
Gdy zaczynałem, fotografowanie było czymś z pogranicza magii.
Dziś jest codziennością.
Nie chcę żebyście odebrali powyższe zdania jako
nawoływanie do nauki fotografii za pomocą sprzętu srebrowego.
Uważam że szybciej i taniej można nauczyć się fotografii
(czyt. postrzegania świata poprzez aparat, wyrażania siebie poprzez aparat)
przy pomocy aparatów cyfrowych.
Wystarczy szybka i konstruktywna analiza własnych błędów.
Wystarczy poczytać książki na ten temat i wyciągnąć wnioski z własnych porażek.
Dlaczego ten portret wygląda całkiem inaczej niż chciałem???
Dlaczego te góry są jakieś takie płaskie na moim zdjęciu???
Wydaje mi się że obecnie fotoamatorzy ze względu na to że widzą wynik  od razu,
zaniedbują wyrabianie sobie nawyku tzw. „prewizualizacji dzieła”
Dziś amator wie jak ma wyglądać jego zdjęcie na końcu, gdy siedzi przed  monitorem.
Wydaje mi się ze lepiej byłoby gdyby to wiedział przed naciśnięciem na spust…


Napisałem to wszystko… bo niedługo będę się przeprowadzał, zacząłem już  pakować
swoje rzeczy, trafiłem na poniższe zdjęcie i…
…wszystkie skrytki ze wspomnieniami w mojej głowie się otworzyły :)
Zdjęcie powstało w roku 1992. Znajdziecie na nim moją obecną żonę, jej kota i mnie…

Zenit ET + Helios 2/58mm

5 komentarzy:

  1. Mozliwość "podróżowania w czasie" to z pewnością największy atut fotografii ... by the way, miło tak na Was popatrzeć ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ten obiektyw tworzy z NEXEM niezłą parke :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem odmiennego zdania. W wielu przypadkach cyfra z dużą kartą pomaga trzaskać dziesiątki i setki zdjęć zwalniając tym samym uczącego się z myślenia. Jak nie wyjdzie to robi się następne, następne, następne...
    Przy analogu, ograniczonej ilości zdjęć na negatywie lub slajdzie człowiek się dwa razy zastanowi zanim koszt materiału i jego wywołania uderzy po kieszeni. Sam widzę to po ludziach którzy kupują Nikony czy modne ostatnio Alfy za parę tysięcy i pstrykają na "auto". Ich zdaniem to aparat robi dobre zdjęcia, nie człowiek. Jak często się słyszy: "Uwielbiam fotografię, ale ten aparat robi kiepskie zdjęcia?" - zdanie które usłyszałem od osoby udzielającej się w pewnym kółku fotograficznym.

    I może i jest to odrobinę złośliwe, ale która cyfra zastąpi niezapomniane przeżycia towarzyszące obserwacji pojawiającego się obrazu na papierze w kuwecie? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zacząłem fotografować w wieku jakichś 8-9 lat. Przez lata natrzaskałem setki i tysiące badziewi. Badziewi właściwie, przez duże B. Odkąd przesiadłem się na cyfrę, w mojej fotografii dokonał się gigantyczny skok jakościowy. I nie mam na myśli jakości technicznej, ale artystyczną. Cyfrowa fotografia uwalnia kreatywność. Brak natychmiastowego związku tego co widzę w wizjerze z tym co dostaję na zdjęciu jest najtrudniejszą do przeskoczenia rzeczą w nauce na analogu. Teraz mógłbym swobodnie wrócić do fotografowania na analogu - co też częściowo nastąpiło - ale bez tego etapu cyfry dalej trzepałbym szajsowate fotki "na tle pomnika". Technologia cyfrowa jest błogosławieństwem w nauce fotografowania. Potem można się bawić w sztukę, kolodiony, platyny i inne, jak już sobie człowiek poukłada w głowie co i jak.

    OdpowiedzUsuń
  5. No i pierwszy raz od jakiegoś czasu muszę się z Tobą Marcin zgodzić.
    Też uważam ze cyfra przyspiesza naukę i jest w temacie edukacji doskonałym pomysłem?? :)
    Pozdrówka
    Raf

    OdpowiedzUsuń