Jeszcze nigdy tak wielu… fotoamatorów…
Zaczyna się niemal od Churchila :) Ale do rzeczy. W związku z moją pracą spotykam się często z fotoamatorami. Zaglądam na fora dyskusyjne. Czytam to wszystko i… …………………………………………………………………..
odnoszę wrażenie że zaszły ogromne zmiany w mentalności fotoamatorów.
Jeszcze nigdy nie mieli oni do dyspozycji tak zaawansowanych technologii,
nigdy wcześniej nie mogli w dość łatwy sposób
osiągać takich wyżyn technicznych jak w tej chwili.
Nigdy do tej pory fotoamator nie miał do dyspozycji tylu narzędzi
o których jakiś czas temu mógł marzyć zawodowy fotograf….
…i chyba jeszcze nigdy fotoamatorzy nie byli tak skoncentrowani na
technicznym aspekcie tego hobby,
i nigdy tak bardzo nie narzekali na swój sprzęt jak teraz.
Przyznam się że kiedyś też byłem „śrubkologiem”
i dość często zmieniałem aparaty.
Powody dla których to robiłem były jednak
zupełnie innej natury niż ma to miejsce obecnie.
Przez jakiś czas np. fotografowałem Yashicą FX 2000,
fajny sprzęt, ale po jakimś czasie doszedłem do wniosku
że brakuje mi po prostu automatyki czasu…
że brakuje mi po prostu automatyki czasu…
O ile dobrze pamiętam potem był Pentax ME Super, miał tryb A,
ale po jakimś czasie zaczęło mi brakować pamięci pomiaru AEL. :)
Potem zacząłem robić zdjęcia na koncertach i pomyślałem że
przydałby się punktowy pomiar światła (tak mi się przynajmniej wydawało)
więc w moim arsenale pojawił się „wszystkomajacy” Canon T90…
Po jakimś czasie okazało się że najwięcej jednak robię zdjęć krajobrazowych
i zabawa skończyła się na Pentaconie Six
z arsenałem optyki, zarówno radzieckiej jaki enerdowskiej.
Potem zaś okazało się że cały ten bajzel waży zdecydowanie za dużo,
wymaga bardzo solidnego statywu (uderzenie lustra).
Czasami zwyczajnie nie chciało mi się z tym wszystkim wychodzić z domu.
Gdzieś tam pomiędzy tymi wszystkimi sprzętami pojawiła się moja do dziś niewygasła miłość:
Lustrzanki dwuobiektywowe.
Małe, lekkie, dyskretne, bardzo dobre pod względem jakości.
W mojej torbie pojawił się oczywiście Rolleiflex Automat z 1937
a potem Yashica Mat 124G z lat sześćdziesiątych.
Do tych aparatów świetnie pasuje hasło które dziś pojawia się przy NEXie:
Roam like a tourist
Shoot like a pro.
W dodatku fotografując NEXem mam z reguły odchylony ekran
i fotografuję z wysokości pasa.
Tak jak Yashicą TLR :)
Zaczyna się niemal od Churchila :) Ale do rzeczy. W związku z moją pracą spotykam się często z fotoamatorami. Zaglądam na fora dyskusyjne. Czytam to wszystko i… …………………………………………………………………..
odnoszę wrażenie że zaszły ogromne zmiany w mentalności fotoamatorów.
Jeszcze nigdy nie mieli oni do dyspozycji tak zaawansowanych technologii,
nigdy wcześniej nie mogli w dość łatwy sposób
osiągać takich wyżyn technicznych jak w tej chwili.
Nigdy do tej pory fotoamator nie miał do dyspozycji tylu narzędzi
o których jakiś czas temu mógł marzyć zawodowy fotograf….
…i chyba jeszcze nigdy fotoamatorzy nie byli tak skoncentrowani na
technicznym aspekcie tego hobby,
i nigdy tak bardzo nie narzekali na swój sprzęt jak teraz.
Przyznam się że kiedyś też byłem „śrubkologiem”
i dość często zmieniałem aparaty.
Powody dla których to robiłem były jednak
zupełnie innej natury niż ma to miejsce obecnie.
Przez jakiś czas np. fotografowałem Yashicą FX 2000,
fajny sprzęt, ale po jakimś czasie doszedłem do wniosku
że brakuje mi po prostu automatyki czasu…
że brakuje mi po prostu automatyki czasu…
O ile dobrze pamiętam potem był Pentax ME Super, miał tryb A,
ale po jakimś czasie zaczęło mi brakować pamięci pomiaru AEL. :)
Potem zacząłem robić zdjęcia na koncertach i pomyślałem że
przydałby się punktowy pomiar światła (tak mi się przynajmniej wydawało)
więc w moim arsenale pojawił się „wszystkomajacy” Canon T90…
Po jakimś czasie okazało się że najwięcej jednak robię zdjęć krajobrazowych
i zabawa skończyła się na Pentaconie Six
z arsenałem optyki, zarówno radzieckiej jaki enerdowskiej.
Potem zaś okazało się że cały ten bajzel waży zdecydowanie za dużo,
wymaga bardzo solidnego statywu (uderzenie lustra).
Czasami zwyczajnie nie chciało mi się z tym wszystkim wychodzić z domu.
Gdzieś tam pomiędzy tymi wszystkimi sprzętami pojawiła się moja do dziś niewygasła miłość:
Lustrzanki dwuobiektywowe.
Małe, lekkie, dyskretne, bardzo dobre pod względem jakości.
W mojej torbie pojawił się oczywiście Rolleiflex Automat z 1937
a potem Yashica Mat 124G z lat sześćdziesiątych.
Do tych aparatów świetnie pasuje hasło które dziś pojawia się przy NEXie:
Roam like a tourist
Shoot like a pro.
W dodatku fotografując NEXem mam z reguły odchylony ekran
i fotografuję z wysokości pasa.
Tak jak Yashicą TLR :)
Kiedy cofam się w czasie, do początków lat dziewięćdziesiątych
Odnoszę wrażenie że dziś narzekanie na szumy, wizjery,
AeFy, guzikologie itd. to tematy zastępcze.
W wielu sytuacjach takie dyskusje
maskują niewielką praktykę,
odciągają uwagę od zasadniczego pytania:
Po co, i co chcę fotografować?
Czym, to dziś moim zdaniem sprawa całkowicie drugorzędna.
Zresztą jak mawia mój przyjaciel:
Dzisiaj Internet jest pełen wybitnych teoretyków:)
AeFy, guzikologie itd. to tematy zastępcze.
W wielu sytuacjach takie dyskusje
maskują niewielką praktykę,
odciągają uwagę od zasadniczego pytania:
Po co, i co chcę fotografować?
Czym, to dziś moim zdaniem sprawa całkowicie drugorzędna.
Zresztą jak mawia mój przyjaciel:
Dzisiaj Internet jest pełen wybitnych teoretyków:)
Niezły jesteś, prawie za każdym razem jak zerkam do Ciebie to coś nowego...
OdpowiedzUsuńWiesz z tym, że nigdy nie było tak łatwo, to niedawno czytałem podobną opinię w książeczce z przed wojny. Ale fakt...łatwo się zrobiło i chyba nigdy nie było tyle marudzenia..... ale wiesz łatwość marudzenia wzrosła jeszcze bardziej niż łatwość fotografowania...Na zdjęcia czasem trzeba wyjść.... może w teren, może do studia... a marudzić można teraz nie ruszając się z łóżka z laptopem na brzuchu...
Nie pamiętam już kto powiedział że „ fotografia może być dowolnie łatwa, lecz i dowolnie skomplikowana, w zależności od ambicji fotoamatora”
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest… a tak a propos sprzętu to podoba mi się to co Jerzy Płażewski napisał w książce
Fotografowanie nie jest trudne:
„Nie ma aparatów złych, Aparat tańszy nie jest gorszy, posiada tylko węższe mozliwości.
Nie aparat stanowi o rezultatach lecz jego właściciel”
Autor napisał to chyba zaraz po wojnie…
W przedmowie do pierwszego wydania napisał:
„Grzechem głównym przeciw słonecznej atmosferze, byłoby utopić tę rzecz o fotografii nowoczesnej w wyrachowanej gadaninie technicznej”
Rafał, przestań się przejmować tym, co piszą na forach :-)
OdpowiedzUsuńWielu ludzi lubi sobie pomarudzić, takie fora to wentyl bezpieczeństwa, może dzięki temu nie robią awantur w domu? ;-) Albo mają tak, jak ja - zupełnie nie mam czasu na zaplanowane zdjęcia, więc robię tylko takie "przy okazji" (dzięki NEX-owi, którego mogę mieć zawsze przy sobie), a wieczorem marudzę sobie na forach :-)
A poza tym ma silny GAS i lubię co jakiś czas dokupić coś nowego (gorzej jest ze sprzedażą...). I mam też Yaśkę 124G, już jakiś rok "realizuję" zaplanowaną sesję ;-)
Moja przygoda z forami dyskusyjnymi to prosta droga od pełnej fascynacji z możliwości wymiany myśli z tyloma ludźmi na raz do dość sporej niechęci w związku ze specyficzną "kulturą anonimowości" na forach...
OdpowiedzUsuńMnie do tej pory ta "kultura anonimowości" nie przestała zadziwiać, chociaż spotykam się z nią na forach, a wcześniej w Usenecie już od prawie 15 lat...
OdpowiedzUsuńMyślę, że to kwestia tego, kto bywa na tych forach. I domyślam się, że w 99% to faceci. To w znacznej części nie są ludzie zainteresowani fotografią, tylko sprzętem fotograficznym. A jeśli nawet jakaś część jest zainteresowana fotografią, to na te fora zagląda z powodów techniczno-sprzętowych.
OdpowiedzUsuńJa za to mam dokładnie odwrotne wrażenie na koniec tego roku (czyli po 8 fotowyprawach i mniej więcej tyluż warsztatach) - jeszcze nigdy fotoamatorzy nie byli tak atechniczni i tak skoncentrowani na estetyce. Tylko powinienem właściwie napisać... fotoamatorki, bo u mnie ostatnio i coraz bardziej dominują panie.
Trudno się z Tobą nie zgodzić. Myślę że na fotowyprawy jeżdżą ludzie zainteresowani doskonaleniem swoich umiejętności fotograficznych a nie koniecznie pogłębianiem wiedzy o tym jak jest zbudowana matryca.
OdpowiedzUsuńSądzę że różnice w podejściu kobiet i facetów do fotografowania bierze się między innymi stąd że płeć piękna łapie za aparat bo ma coś do zarejestrowania, ma coś do pokazania za pomocą fotografii.
Mężczyźni często biorą aparat do ręki bo fascynuje ich jak to działa, pochłaniają ich kwestie techniczne...
...fotografowanie jest przy okazji...testowania kolejnych obiektywów i aparatów...
Zresztą ten post napisałem trzy lata temu i widocznie wyjątkowo mnie wtedy coś zeźliło.. na jakimś forum albo portalu.
:)
Serdeczne pozdrowienia dla Ciebie i Ewy.
Trudno się z Tobą nie zgodzić. :) Kobiety wchodzą w fotografię, bo chcą robić zdjęcia, faceci przeważnie dla nowego gadżetu. No i później siedzą po forach i dyskutują o gadżetach. Myślę, że teraz to widać bardziej niż 3 lata temu. Zwłaszcza że panowie na forach są szczególnie rozdrażnieni, bo wartość gadżetowa sprzętu foto już nie ta co kiedyś. :)
OdpowiedzUsuńdzięki za pozdrowienia, też Cię pozdrawiamy oboje.