środa, 15 sierpnia 2012

Brooklands Museum

Miałem dziś okazję połazić po Brooklands Museum.
Świetne miejsce.
Ale największe zaskoczenie to ludzie których tu spotkałem.
Nasze muzea przyzwyczaiły mnie do znudzonych ludzi w salach.
Tutaj na każdym kroku spotykałem pasjonatów historii, lotnictwa, motoryzacji...
Kiedy zajrzałem na pokład Vickersa Vanguard, facet natychmiast posadził mnie na fotelu kapitana,
sam usiadł na drugim i zaczął opowiadać, poprosiłem by zwolnił bo nie wszystko rozumiałem :)
Sam zaproponował że zrobi mi zdjęcie, powiedział gdzie powinna znajdować się prawa ręka, gdzie lewa.
Wyjaśnił mi połowę wskaźników na skomplikowanej tablicy przede mną...
To było niesamowite.
...i tak było w każdym miejscu...
Kiedy obok Hawker Hurricane wspomniałem o Dywizjonie 303 i o tym że jestem z Polski
kolejny facet uśmiechnął się od ucha o ucha i kolejne 20 minut gadaliśmy o bitwie o Anglię.
W innym samolocie (BAC One-Eleven) młodziak, na oko przed dwudziestką też wiedział sporo o WWII ale zaskoczył mnie podziwem dla wyczynu kapitana Wrony :)
Krótko mówiąc dobrze czułem się jako Polak w Brooklands :)

Pan Albert, świetny opowiadzacz.

..no i ja w Jego kabinie :)


2 komentarze:

  1. Fajnie jest być dumnym ze swojej narodowości. To uczucie, które uwielbiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rafał, wyglądasz jakbyś urodził się za sterami. Super zdjęcie. No i te spotkania z takimi ludźmi - pasjonatami - super sprawa.

    OdpowiedzUsuń