sobota, 17 marca 2012

Godzina długich cieni


Byłem dzisiaj nad stawem.
Syn dłubał patykiem w w glinie.
Podziwiał kłębiące się w wodzie jak dym wybuchu, smugi jasnych chmur glinowych.
Jakiś chłopiec kopał na brzegu znalezioną dużą łyżką do zupy.
Na ławce siedziały dwie dziewczyny i dwóch chłopaków. Na oko 16-17 lat.
Czuć było napięcie seksualne.  Dochodziły do mnie z ich strony głupawe teksty.
Wiosna idzie. To widać, słychać i czuć.
Na niektórych ścieżkach w Lasku  Marcelińskim ruch był dzisiaj jak na Marszałkowskiej.
Rowerzyści, piesi, tatusiowie z wózkami, pary, emeryci - nordic  walkerzy, wylegiwacze trawowi.
No i psy.
Wiosna idzie. Nie da się ukryć, dziś to nawet zaliczyła znienacek.
Wpadła znienacka  i przygrzała jak w maju.
Słońce jest już dość wysoko.
Po szesnastej mogłem kontemplować długie cienie.
Szczególnie własny podziwiałem.
Mój cień był fajowy i szczupły… 


 Obydwa z dziś, DSC HX10

1 komentarz: