To konkretnie, baaaardzo lubię.
Wąski pasek między wodą a wodą.
Między morzem a jeziorem.
Jest tam jakiś taki spokój.
Są miejsca gdzie las jest jakiś taki niewyeksploatowany.
Nie zadeptany.
Aż Się chce położyć i słuchać fal i szumu sosen.
Z jednej strony szum trzcin, z drugiej szum fal.
Sto metrów szerokości...
Się wtedy nie ma nic lepszego do roboty.
Się ma wrażenie że reszta świata nie istnieje.
Że jest tylko tu i teraz.
Nic poza tym.
Się leży, się wdycha najcudowniejsze powietrze na świecie...
Z pewnością to jest miejsce gdzie nie myśli się o pierdołach.
Takich na przykład jak szumy srumy, matryce sryce.
Się tylko cieszy że ma cokolwiek, jakikolwiek aparat do fotografowania.
Się naciska na spust, Się cieszy.
Się nie myśli.
Bo w sumie chodzi tylko o zatrzymanie paru wspomnień.
..............................................................................................
Przydałoby się jeszcze coś do zapisywania zapachów.
NEX5 plus szesnastka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz