wtorek, 3 stycznia 2012

Berlin x2

Dzisiaj dwa zupełnie różne ujęcia Berlina.
Niezbity dowód na to że nie nadaję się do poważnych stowarzyszeń.
Szczególnie do tych do których można się dostać tylko za pomocą spójnego cyklu.
Pierwsze ujęcie jest wariacją na temat koloru i odbić, w dodatku pokazane do góry nogami.
Nie pamiętam gdzie powstało oprócz tego że w Berlinie, chyba gdzieś niedaleko Potsdamer Platz.
Może ktoś z Was wie gdzie są te neonowe rowery :)
Drugie to bardzo klasyczne ujęcie, bardzo typowego i znanego miejsca.
Kiedy dotarłem tam po raz pierwszy kilka lat temu pomyślałem
że u nas mnóstwo po-rosyjskich pomników niszczeje, za wszelką cenę nie chcemy pamiętać,
a ten w sercu Berlina aż lśni od złota.
Klasyczność tego ujęcia to w moim rozumieniu wyprostowane linie, przyciemnienie nieba i korekta kontrastu.
Patrząc na to zdjęcie można by pomyśleć - dokument.
Ale czy dokument może być aż tak dalece zmodyfikowany?

 Obydwa ujęcia strzelone NEXem 5

2 komentarze:

  1. Poruszaliśmy ten temat z Bogusiem na konkursie "Zdjęcie roku 2011". Naszym zdaniem (byliśmy zgodni) dokument powinien pozostać dokumentem, czyli zapisem danego stanu rzeczy takimi jakie są, choć na dobrą sprawę nie jest to możliwe.

    Dlaczego?

    Zapis fotograficzny, nawet w erze rozwiniętej techniki zawsze daleki jest od "rzeczywistości". Wpływają na to niedoskonałości materiału światłoczułego, zniekształcenia pochodzące z obiektwu, migawki itd.

    Spór typowo akademicki, mnie osobiście wydaje się że dokument pokrewny jest reportażowi, a ingerencja w jego wygląd powinna pozostać minimalna.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie zasadnicze pytanie dotyczy jak daleko można posunąć się z modyfikacją, w zasadzie już zamiana z koloru na b&w to już interpretacja rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń