poniedziałek, 21 maja 2012

Żurawie

Była Gdynia, był Sopot więc tym razem Gdańsk.
Zdjęcie z mojego ubiegło tygodniowego pobytu.
W czasie rejsu galeonem o wdzięcznej nazwie Dragon zawitaliśmy na moment do Gdańskiego portu.
Na przeciwko Westerplatte stały portowe żurawie. Świetny motyw do zdjęć.
Tyle tylko że jak zwykle nie miałem czasu na zdjęcia, wiec na szybko aparat do oka i ciach...
Przyszło mi wtedy do głowy że przy takim pospiesznym fotografowaniu
kluczowe znaczenie ma tzw. prewizualizacja.
Krótko mówiąc warto wiedzieć wcześniej jak ma wyglądać finalne zdjęcie.
Przy takich okazja nie ma czasu na studiowanie obiektu, podchodzenie z różnych stron,
przy różnym oświetleniu. W gruncie rzeczy to sternik wybrał punkt widzenia :)
My szybko musimy wybrać moment.
Jeżeli oglądamy albumy, chodzimy na wystawy, studiujemy dobre podręczniki o fotografii,
w głowie mimo woli zapisują się obrazy. Później, również mimo woli, mniej lub bardziej świadomie
uruchamiamy te kalki z pamięci. Wykorzystujemy je jako inspirację, rozglądając się dookoła siebie.
Kiedy naciskałem na spust (zdążyłem raptem trzy razy) wiedziałem już jak to zdjęcie będzie wyglądać.
Komponowanie zdjęć wcześniej w głowie to moim zdaniem niezła metoda.
......................................................................................................................................................
Krok drugi to wyjście poza schemat, co jest o wiele trudniejsze.
Czasami to przyjemna ścieżka prowadząca do uznania w oczach innych,
a czasami... wyrasta nam przed nosem skalna ściana...
Tak czy inaczej iść trzeba.
Jak mawiali starożytni:
Navigare necesse est, vivere non est necesse.




NEX 7 + E16mm

1 komentarz:

  1. Pozwolę sobie wrócić do tego zdjęcia.
    Ja w takich sytuacjach nie potrafię "prewizualizować (cholercia, trudnych słów używasz) zdjęcia". Posłużę się przykładem z tego samego kanału portowego. Będąc w Gdańsku chciałem porobić zdjęcia żurawi portowych, statków w stoczni itp. dlatego płynąłem promem na Hel z Gdańska. I niestety, gdy widziałem jakiś obiekt interesujący układały mi się w głowie jakieś obrazy jak ja chciałbym to pokazać. Ale nie mogłem tego dokonać gdyż nie byłem w stanie wybrać mojego punktu widzenia. Ten miałem narzucony przez sternika promu. Jakieś zdjęcia powstały - może lepsze, może gorsze ale nie do końca takie jakie ja bym chciał. To było raczej obserwowanie przez wizjer aparatu i robienie dużej ilości zdjęć bo już nie wrócę w najbliższym czasie o te trzy, cztery metry a każdy następny przepłynięty metr to może być lepszy ale również już gorszy kadr od poprzedniego. I jeżeli prewizualizacja miałaby mieć coś z przewidywania to mi się nie udaje na razie, nie potrafię powiedzieć, że mogę odpuścić zdjęcie z tego punktu widzenia bo następny będzie lepszy. Często u mnie okazuje się gorszy a powrotu do poprzedniego nie ma (sorry, że się tak rozgadałem).
    Ale zdjęcie przypomina mi mój pobyt w Trójmieście.

    OdpowiedzUsuń