sobota, 2 listopada 2013

...słońcem po oczach

W czwartkowe popołudniu wracałem do domu.
Najzwyklejszym, stareńkim składem EZT.
Żaden tam Intercity, żadnych Warsów...
Za to radość z kawałka ławki do siedzenia.
Tak więc jechałem w stronę Poznania, słuchałem co ludzie mówią.
Wracało skądś dwóch robotników, potem dosiadły dwie studentki i student...
Na koniec jakaś szemrana młodzieżówka.
Słońce w tak zwanym międzyczasie opadało coraz niżej,
nie robiąc sobie nic z ludzkich spraw i problemów.
W którymś momencie zaświeciło mi prosto w oczy,
wyjąłem więc aparat z kieszeni i zabrałem tę chwilę ze sobą...
By odłożyć na później.
Na Pawlaczu :)

RX100

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz