sobota, 21 listopada 2015

Dwa zupełnie różne zdjęcia

Gdy jestem na Centralnym i mam troszkę czasu do odjazdu pociągu,
zwykle wpadam do baru Warszawska Garmażerka.
Zaglądam tam od wielu lat choć lokalizacja po remoncie dworca się zmieniła.
Zajadam tam schabowego z najlepszą kapustą kiszoną w kraju :)
Więc w ostatni czwartek patrzyłem sobie na przechodniów,
spożywałem obiad, obserwowałem klientów...
Obserwowałem pewnego pana w zupełnie niezłym ubraniu i porządnych butach,
który przykuwał uwagę bo miał ruchy bezdomnego,
bardzo powolne, nieśpieszne, nie do końca skoordynowane,
półsenne, jak po zimnej nocy spędzonej na dworcu.
Do tego człowiek ten miał zmęczoną twarz na której życie odcisnęło mocno swe piętno... Tak więc od czasu do czasu spoglądałem w jego stronę, spożywałem i myślałem. On też spożywał  (zupę) i pewnie też myślał.
Przyszło mi do głowy że to murowany motyw na tzw street foto.
Stary, niepiękny człowiek błądzący na pograniczu dwóch światów...
...ćwierć sekundy później przyszło mi do głowy że kim ja jestem
żeby wtykać swój obiektyw w jego życie i co tym zdjęciem chciałbym powiedzieć,
co osiągnąć oprócz poklasku kolegów?
Dałem sobie spokój ze sfotografowaniem tej "konsumpcyjnej" sceny.
Tak więc już dużo spokojniejszy wróciłem do mojego schabowego
i cudownej słodko-kwaśnej kapusty kiszonej.
Nieznajomy spokojnie skończył zupę i przeszedł do drzemki.
Za 15 minut odjazd pomyślałem. Wyszedłem więc przez drzwi od strony Złotych Tarasów, zapaliłem, zrobiłem zdjęcie z Żaglem Liebeskinda w kolorze jakże umęczonej Francji i poszedłem na peron.


...potem wsiadłem do Warsa i spotkałem ciekawych ludzi do rozmowy.
Pomyślałem że życie jest gdzieś indziej, może za oknem w którym się cały ten bałagan odbija...
RX100M4

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz