piątek, 18 września 2015

...w kwestii Kelnera i podróży.

Tak więc wracam, po sześciu dniach do domu.
Dobrze jest.
Choć w pierwszej chwili podróż wcale nie zapowiadała się dobrze.
Zmęczony jestem dość, więc cieszyłem się na "co nieco" w Warsie.
Wpadłem na peron, dziki tłum, piątek pomyślałem…
Sprytnym wybiegiem sunę po peronie, mniej-więcej wiem gdzie stanie ten wagon,
mimo wielkiej walizki wyprzedzam kilka osób wpadam do Warsa…
...a tam już pełno…
Opadły mnie najczarniejsze myśli,
które rozjaśniała jedynie myśl że już niebawem zobaczę syna i żonę.
Nie koloryzuje… Czarnych myśli się nie koloryzuje…
Wtem pojawia się miły znajomy kelner i prowadzi mnie do stolika z tabliczką "Rezerwacja",
po czym pyta czy najpierw Amber a potem karta czy odwrotnie :)
Tak wiec jadę sobie teraz miło, piję ten Amber zamawiam flaczki…
…za oknem niebo odgrywa swój odwieczny spektakl pod tytułem zachód słońca.
Chmury raz po raz podpuszczają że to już po wszystkim, że nic więcej nie zobaczę.
W oknie pięknie odbiła się stolikowa lampa…
Wtem… na stole lądują flaki.
Czasami kluczową postacią staje się przyjazny kelner :)
Dobrze jest,
jest dobrze,
teraz i będzie przez najbliższe dwa dni.

RX100M4

3 komentarze: