Tekst odnaleziony w archiwum...
Napisany w okolicach 1995.
Obrazek odnaleziony w kartoniku na zdjęcia....
Napisany w okolicach 1995.
Obrazek odnaleziony w kartoniku na zdjęcia....
....Podaję dłoń nocy
Odzyskuję wzrok
Słuch też nie próżnuje
Zimą spuszczają wodę
I rzeka się spłyca
Można zobaczyć ślady ruchów szczeżui na dnie.
Udało się rozpalić ognisko
- troszkę cieplej
Ściemnia się, wszystko nierzeczywistnieje
Mgła
NIE WIDAĆ NIC WIęCEJ NIŻ MAMY W GŁOWACH
To Arek powiedział. Dobre... i prawdziwe
Kiełbasa z ogniska jest równie dobra
"Dobra nasza gwiżdżą ptaki i tego trzymać się trzeba"
To Sted powiedział.
Dobre choć zima i nie ma ptaków śpiewających.
Tylko kaczek dookoła mnóstwo.
Ognisko mamy na takiej łasze co wcześniej dnem była.
Potem woda na wiosna przyjdzie i pokażę Tobie na wodę właśnie
i powiem "o tu ognisko mieliśmy ja i Arek"
Ale teraz sucho jest, nieziemsko.
Wiatr mgłę przepędza nad wodą.
Mało widać?
NIE!
Widać wszystko! I to dokładnie!
Widać wszystko co mamy w głowach...
Idziemy już do domu.
Stanęliśmy, patrzymy za siebie - widać żar,
Nagle usłyszeliśmy znajome poświsty.
To trzy łabędzie przelatywały nad ogniskiem.
To wielkie ptaki, gdy machają skrzydłami powietrze świszczy miedzy ich piórami.
Dzisiaj to jakoś tak tęsknie, wiekowo...
Kiełbaski były wyśmienite! ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś nawet kamienie były twardsze ;)
OdpowiedzUsuń