poniedziałek, 18 lipca 2016

Się jedzie, się słucha i nic nie rozumie.

...tak więc jadę sobie BWE do domu, miejsce zwyczajowe z widokiem na cały przedział, aparat jak zwykle leży na stole czeka aż coś wpadnie mi w oko.
W tzw. międzyczasie Wars został zdominowany przez ludzi... (jak sadzę) z Państwa Środka. W uszach zabrzmiał dźwięczny, śpiewny... ale stuprocentowo niezrozumiały język. Język w którym nawet słowa ciężko jest wysłyszeć.
Tak więc jadę... i co tu dużo mówić... sączę Jasia wędrowniczka z lodem, słucham ludzi, podziwiam łąki, chmury, drzewa, kawałek nieba... znowu chmury, wiatraki które machają ramionami jakby jednak odlecieć miały... zauważam mnóstwo mniej lub bardziej ważnych rzeczy...
W gruncie rzeczy (wiem to szuka archeolog) cieszy mnie to wszystko, a najbardziej kierunek mojego przemieszczania się... czyli na zachód... w kierunku domu.


A6000 + 10-18mm


Grzybowska

Nie pamiętam czy przez pięć lat istnienia fotopawlacza trafiło tu zdjęcie ze smartfona...
Zwykle... prawie zawsze mam jakiś aparat przy sobie.
Tym razem nie miałem... :)
Xperia Z1

Rdza

Takie auto robi wrażenie.
A6000 +SEL18-55mm

wtorek, 5 lipca 2016

Bynajmniej

"Byle dalej, byle w przód.
Absolutnie."
Po raz kolejny słucham tej sławnej piosenki Młynarskiego.
Słucham kolejnych piosenek i robi mi się coraz bardziej sentymentalnie.
W czasie wieczornej jazdy pociągiem to częste uczucie.
Szczególnie kiedy do obserwacji ludzi, kelnera i krajobrazów za oknem
dorzuci się odpowiednią ścieżkę dźwiękową.
Kiedy widać że ludzie rozmawiają ale ich zupełnie nie słychać...
Coś jak teatr. Są aktorzy jest dynamiczne tło, jest muzyka.
Jest scenariusz. Jest wielki zniżający się reflektor. Piękne teatralne światło.
Słowa można podłożyć, na pewno będą pasować.
Na przykład te:
"Trudno nie wspomnieć w opowiadaniu 
Choćby najbardziej pobieżnym, 
Że się spotkali pan ten i pani 
W pociągu dalekobieżnym. 
Ona - na pozór duży intelekt, 
On - jakby trochę mniej, 
Ona z tych, co to pragną zbyt wiele, 
On szeptał jej: 

Za kim to, choć go wcześniej nie znałem, 
Przez ciasny peron się przepychałem? 
Za Panią, bynajmniej za Panią... 
Przez kogo płonę i zbaczam z trasy, 
Czyniąc dopłatę do pierwszej klasy? 
Przez Panią, bynajmniej przez Panią! 
Byłem jak wagon na ślepym torze, 
Pani zaś cichą stać mi się może 
Przystanią, bynajmniej, przystanią... 
Mówię, jak czuję, mówię, jak muszę, 
Gdzie Pani każe - tam z chęcią ruszę 
Za Panią, bynajmniej za Panią! 

Ta pani tego pana męczyła 
Przez cztery stacje co najmniej, 
Zwłaszcza złośliwie zaś wyszydziła 
Użycie słowa "bynajmniej". 
A on - cóż, w końcu nie był zbyt tępy, 
Cokolwiek przygasł - to fakt, 
Jednak ogromne zrobił postępy, 
Mówiąc jej tak: 

Człowiek czasami serce otworzy. 
Kto go wysłucha? Kto mu pomoże? 
Nie pani, bynajmniej nie pani... 
I kto, nie patrząc na tę zdania składnię, 
Dojrzy, co człowiek ma w sercu na dnie? 
Nie pani, bynajmniej nie pani... 
Dla pani, proszę pani, wszystko jest proste: 
Myśli są trzeźwe, słowa są ostre 
I ranią, cholernie mnie ranią! 
I wiem, że jeśli szczęście dogonię, 
W cichej przystani kiedyś się schronię, 
To nie z panią, bynajmniej nie z panią! 

Trudno nie wspomnieć w opowiadaniu, 
Które jest prawie skończone, 
Że gdy rozstali się ten pan z panią, 
Szedłem za nimi peronem. 
I wówczas - tego, co się zatliło 
I uleciało w dal, 
Przez małą chwilę mi się zrobiło 
Bynajmniej żal... "
Wojciech Młynarski

RX100 IV