sobota, 16 lutego 2013

Panta Rhei

Pamiątka z Warciańskich Pontonowych Perygrynacji.
Pojechałem kiedyś z Andrzejem Durą do Puszczykówka, spuściliśmy tam na wodę ponton
i wróciliśmy nim do Poznania, było naprawdę fajnie,
mimo że z komory dziobowej uciekało nam powietrze :)
To było kilkanaście lat temu ale wycieczka była niezapomniana.
Świat z perspektywy nurtu rzeki był całkiem inny niż z brzegu.

reprodukcja slajdu.

4 komentarze:

  1. O pontonie ów! Którym wybraliśmy się na sławetną acz nieco krótką Notecką Przyprawę! (To ostatnie za Kubusiem Puchatkiem)

    OdpowiedzUsuń
  2. W rzeczy samej, ten sam to ponton był :)
    To była świetna wyprawa, nie pamiętam tylko czy robiliśmy jakieś zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba wcale albo jakieś pojedyncze, bo wiało, popadywało, Noteć uregulowana przez Prusaków składała się z długachnych idealnie prostych odcinków a roślinność przy brzegach wyglądała z poziomu wody jak zielona ściana tunelu...

    OdpowiedzUsuń
  4. ...i całkiem niezła fala potrafiła się rozbujać...i dziób prawie bez powietrza działał jak "żagiel na wstecznym"
    ...i napierdzielaliśmy wiosłami ile wlezie, a potem patrząc na brzeg okazywało się że przepłynęliśmy raptem parę metrów...
    :)

    OdpowiedzUsuń