niedziela, 9 września 2018

Portrety kota Arigato

Wróciłem do domu w piątek i... kot mnie nie poznał.
Obczajał się, by po chwili jednak stwierdzić, że ja to... jednak ja.
Drugi z naszych kotów i tak w ciągu dnia zwykle się gdzieś zaszywa i śpi,
ale Arigato był tym razem wysoce nieufny.
To jest chyba jednak jakiś ostateczny sygnał, że zbyt dużo czasu spędzam w podróżach służbowych...
W sobotę wieczorem udało mi się zrobić trzy portrety w momencie,
gdy Pan Kot usiadł na stoliku tv i zaczął mi się przyglądać.
Z kotem nic nie da się zaplanować, ale czarny ekran telewizora dał dobre tło,
okno dało dobre światło, Capture One  dało dobre narzędzia do ostatecznej edycji :) 




Później słońce opadło jeszcze niżej, firanki wyrysowały malownicze, elfickie cienie na ścianie,
ciepłe światło zalało pokój, lecz szara eminecja miała stale na wszystko oko...

Powyższe zdjęcia zrobiłem aparatem Sony A7R
z obiektywem  Rollei HFT Distagon 35 mm f/ 2.8.
Muszę powiedzieć że mam dużo frajdy z tego zestawu.
Choć z pewnością kiedyś zamiast tego Distagona w mojej torbie pojawi się
któryś z Noktonów Voigtlandera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz