czwartek, 25 sierpnia 2011

W drodze na AirShow


W tym roku po raz dwunasty odbędą się  Międzynarodowe Pokazy Lotnicze AirShow w Radomiu.
(27-28 sierpnia)
Jadąc dziś taksówką na dworzec w Poznaniu,  
kierowca widząc moją kurtkę lotniczą z naszywką z pokazów z przed dwóch lat
spytał mnie czy nie boję się jeździć na takie imprezy bo ciągle słyszy o jakiś wypadkach lotniczych… Trzymajmy kciuki żeby w tym roku nic się nie wydarzyło i dopisała pogoda. 
Muszę przyznać się, że dla mnie piloci, szczególnie akrobacyjni to ludzie nie z tego świata.
Pamiętam jak dwa lata temu okazało się że jedni z najlepszych pilotów świata
z grupy Red Arrows są w tym samym hotelu co ja.
Możliwość porozmawiania z nimi i zwyczajnego uściśnięcia im dłoni
zrobiło na mnie większe wrażenie niż  gdyby nagle w drzwiach pojawiła się Sharon Stone :)
Program tegorocznych pokazów zapowiada się bardzo ciekawie.
Jakby co to znajdziecie mnie w okolicach wielkiej ciężarowy Sony.
…to co widzimy się na AirShow?


Biało-Czerwone Iskry nad stolicą  z okazji tegorocznej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.
  Zdjęcie zrobiłem będąc w biurze, przez okno. :)

środa, 24 sierpnia 2011

Wreszcie :)

WIęcej informacji: 

Powyższe zdjęcie zrobiłem NEXem 5N z obiektywem SEL 50/1,8 w trybie HDR Painting i zamieniłem na b&w

wtorek, 23 sierpnia 2011

Wielki Benek


Kolejny bardzo klasyczny widok  miejski  z chmurami, o które w tym roku jest łatwo.
Prosta kompozycja, pewnie identyczne ujęcia można znaleźć na pocztówkach…
Nie mogłem się jednak powstrzymać.
To zdjęcie jest typowym objawem dylematu co fotografować  jak jest się
w jednym mieście dwie, trzy godziny.
Czy szukać jak najbardziej nietypowych ujęć czy fotografować zwyczajnie, jak turysta.
No ale … chmury były fajne, motyw klasyczny,
wystarczyło przejść się kawałek w poszukiwaniu odpowiedniego punktu widzenia i już… :)
Użyłem trzydziestki makro czyli w NEXie coś koło standardu,
ostatnio właściwie głównie fotografuję tym obiektywem.



poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Trogir


Idąc za ciosem, jeszcze jedno zachmurzone niebo.
Tym razem mniej swojskie, ale jak sądzę też interesujące.
Trogir w Chorwacji.
Miasteczko tak niesamowite że jak je  zobaczyłem od strony wody
wydało mi się że cofnąłem się w czasie i za chwilkę z jakichś murów
zeskoczy do wody Jack Sparrow :)




Chmury nad miastem


Dzisiaj z archiwum wygrzebałem lekko „pojechany” widok na naszą piękną stolicę.
Myślę że nie wszyscy wiedzą,
że gdyby Pałac Kultury pozbawić iglicy
to właśnie budynek na zdjęciu byłby najwyższy w Polsce.
Dawniej nazywał się Daewoo Tower, wielu ludzi nadal używa tej nazwy,
obecna nazwa to Warsaw Trade Tower.
  By zrobić takie zdjęcie potrzeba:
  • Wysokiego budynku naprzeciwko (tutaj PZU Tower, 12 piętro)
  • Aparatu z obiektywem o bardzo krótkiej ogniskowej
  • Jakiegoś softu, by wyprostować zbiegającą się perspektywę (tutaj PSE 6.0)
  • Fajowskich chmur :)

niedziela, 21 sierpnia 2011

sobota, 20 sierpnia 2011

Fryzjer na plaży


Pamiętacie taki zespól Daab?
Pamiętacie taki kawałek "Fryzjer na plaży" ?
W Lesznie też pamiętają:



Pewnego niedzielnego poranka, siedziałem sobie przed hotelem,
piłem poranną, kontemplowałem układ cieni na budynku naprzeciwko.
Zobaczyłem ten napis na murze i przez resztę dnia pogwizdywałem :)

piątek, 19 sierpnia 2011

Grasz w zielone? :)


Dwa odcienie Londyńskiej zieleni.

Ogromny obraz z żywych roślin
to jeden z najmocniejszych akcentów na Trafalgar Square.
Znany obraz Van Gogha „Pole pszenicy z cyprysami”
został wykonany przy pomocy 8000 roślin.



Latarnia na Westminster Bridge.
Zaskakujący, piękny odcień zielonego szkła.



czwartek, 18 sierpnia 2011

Koła i Kwadraty

Koła i Kwadraty...i linie...

Myślę że każdy z nas słyszał powiedzenie:
„Jedno zdjęcie jest warte więcej niż tysiąc słów.”
Efektowne i wydawałoby się trafne.
Sądzę że jednak nie do końca.
Nie wiem kto to powiedział, wymyślił, opublikował…
Wydaje się że ta fraza ma sens jedynie w przypadku
fotografii o charakterze dokumentalnym.
Faktycznie kiedy przyjrzeć się wnikliwie słynnym zdjęciom
fotografów z kręgu Magnum, a chyba jeszcze bardziej pracom
fotografów z Farm Security Administration widzimy tam całe tomy słów.
Mądrych słów.
To jest jedna z tysiąca twarzy fotografii.
A co z takimi postaciami jak Laszlo Moholy Nagy czy Man Ray?
Dziś „Koła i Kwadraty”
Niewiele treści, niemal wyłącznie forma.
Moim zdaniem fotografia nie jest obiektywna,
czasami nawet nie jest przesadnie rozgadana :)

 




środa, 17 sierpnia 2011

Royal Wedding Dress


Wreszcie kolorowo, wręcz królewsko ;)
Zmiana lokalizacji. 
Krótko mówiąc Lądek.
Zdziś :) 
Jal to mówią subway, a nawet bardziej underground...




poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Rzucewo jeszcze raz.



Rankiem kiedy park i pomost były zupełnie puste,
niebo zasnute chmurami
i tylko kilka promieni słońca oświetlało taflę zatoki,
miałem wrażenie że czas się cofnął,
i za chwilkę zobaczę jakąś hrabinę wędrującą
między tymi poskręcanymi starymi drzewami.



niedziela, 14 sierpnia 2011

Okno


…no to jeszcze jedno zdjęcie z Rzucewa.
Kolega żartował sobie ze mnie ze nawet na obiad idę z NEXem na ramieniu…
 …ale kto wie kiedy zza chmur wyjdzie słońce i ładnie podświetli winobluszcz za oknem  :)
Tryb HDR przydał się do wyciągnięcia obrazu z cienia.
Poza tym całkiem nieźle sprawdził się mój stareńki Jupiter 1.5/50mm.

 Nie mogłem się powstrzymać
by nie zabrać ze sobą tego przyjemnego dla oka widoku.

Poranek nad Zatoką Pucką


Wczoraj odkryłem Rzucewo.
Dotarłem tam z Maćkiem K. o 3:30.
Pan na recepcji powiedział że musimy „szybko” spać :)
Gdzieś koło 7:30 poszedłem na krótki rekonesans
i okazało się że pałac w którym spałem znajduje się nad Zatoką Pucką.
Poranek był pochmurny ale dzięki temu urokliwy.
Ogromne wrażenie zrobił na mnie stary park z ogromnymi powykręcanymi drzewami.
Wszystko to wyglądało jak na dziewiętnastowiecznych romantycznych obrazach.
Dzisiaj dwa ujęcia na zatokę, ale pewnie do Rzucewa jeszcze wrócimy.




czwartek, 11 sierpnia 2011

Poznań, Rynek po raz wtóry.


Zdjęcie w poprzednim wpisie było bardzo klasyczne.
Dzisiaj chciałbym pokazać zdjęcie dość mocno od klasyki odbiegające.
Nieco chwiejna perspektyw i szalony kat widzenia to efekt automatycznej panoramy
zrobionej pierwszym aparatem który potrafił coś takiego samodzielnie skleić.
Dziś ta funkcja staje się powoli standardem, działa jeszcze lepiej,
ale trzy lata temu byłem nią niesamowicie zaskoczony.
Pamiętam jak komuś pokazywałem tę fotkę i padło pytanie z ilu klatek ją skleiłem.
 Odpowiedziałem że nie wiem bo było to jedno machnięcie ręką :)
 



środa, 10 sierpnia 2011

Poznań, Rynek


Dzisiaj będzie klasycznie i ładnie.
Wręcz podręcznikowo.
Klasyczna ogniskowa 35mm na klasycznym formacie 24x36
Poznański rynek w pełnej krasie z burzowym niebem…
  Chciałoby się napisać że efekt powstał dzięki użyciu filtra czerwonego, ale to tylko „cyfra”…



wtorek, 9 sierpnia 2011

Toruński skrzypek :)


Toruń, rynek, skrzypek, światełka.... aha jeszcze grudzień i świateczne dekoracje.
Zdjęcie zrobiłem przy okazji wizyty na festiwalu fotografii przyrodniczej „Sztuka Natury”
Byłem w tym mieście kilka razy, zawsze w grudniu.
Polubiłem je, za niepowtarzalny klimat i oczywiście architekturę.
  Nocne zdjęcia zawsze maja swój urok :)



Łotworek zamiast szkła :)


Pozazdrościłem troszkę Gustawowi jego fotografii bez-obiektywowej.
Fascynujący jest ten brak zmartwień
o filtry ochronne, rysy na soczewkach, aberacje, dystorsje i drożyznę nowych „szkieł”
..a tak serio wiem że to co zrobiłem to tylko  popłuczyny po prawdziwej fotografii otworkowej.
Jednak nie mogłem się oprzeć :)
Kiedyś mojego pierwszego Zenita ET zakleiłem sreberkiem po czekoladzie
i zrobiłem kamerkę otworkową, jakby tego było mało
postawiłem na adapterze szklankę z wodą by się kręciła, a to wszystko umieściłem na tle okna.
Czas naświetlania od czapy.

Miałem wtedy może… szesnaście lat, zabawa była świetna, nie pamiętam tylko co wyszło…
Poniżej autoportret zrobiony dziś,  NEXem 5 bez obiektywu, ale za to z dziurką :)


 Tak wygladało narzędzie:)


poniedziałek, 8 sierpnia 2011

MM




Reprodukcja fragmentu odbitki 15x15

Ogólnie rzecz biorąc, gdy przeglądam albumy sprzed lat czuję
że w nich tkwi potężna siła fotografii. Porównywalna chyba tylko jeszcze z filmem.
Gdy oglądam zdjęcia Henri Cartier-Bresson,a mam czasami wrażenie
że dzięki nim wskakuje w wehikuł czasu i poznaje dawno nie istniejący świat.
Dlatego też, tak bardzo spodobały mi się zdjęcia Vivian Maier.
Co więcej mam też pewność że i teraz jest wielu fotografów
na miarę dwojga wyżej wymienionych,
tylko że w pełni docenimy ich pracę za jakieś dwadzieścia lat.
Gdzieś pod powiekami zostają nam powidoki zdarzeń,
ludzkich twarzy, rozmaitych sytuacji.
Pięknych i strasznych.
Jedynie dzięki „chwilo-łapaczom” dowolnego rodzaju i marki
zatrzymujemy czas dla siebie. Dla siebie, oraz by dzielić się z innymi.
Co w sumie staram się robić na moim Pawlaczu :)

Werra

Odkąd pojawiły się NEXy bardzo się z nim polubiłem
i obecnie właściwie 90 procent zdjęć robię tymi aparatami.
W sumie pomysł na mały aparat z wymienną optyką jest  bardzo stary..
Kilkadziesiąt lat temu można było znaleźć kilka konstrukcji tego typu.
Również po naszej stronie „żelaznej kurtyny”.
Większość ludzi firmę Carl Zeiss Jena kojarzy wyłącznie z obiektywami.
Nie jest tak do końca, bo z  fabryk tej firmy wyszły
między innymi aparaty z serii Werra.
Pod koniec XX wieku stałem się posiadaczem modelu Werra 3.
Kilka rzeczy w tym aparacie mnie urzekły:
naprawdę niewielkie rozmiary, wymienne obiektywy,
kompletnie nietypowy mechanizm przesuwu filmu i naciągu migawki,
migawka CENTRALNA Synchro Compur, wbudowana w korpus,
dalmierz o konstrukcji zbliżonej do Leici,
oliwkowy kolor okleiny i… niesamowita konstrukcja osłony przeciwsłonecznej
która po odwróceniu była przykręcana do korpusu i osłaniała cały obiektywy.
Krótko mówiąc była to jedna z najdziwniejszych konstrukcji jakie używałem.
Przy tym jednak był to bardzo wygodny w użyciu sprzęt.
Standardowym obiektywem był oczywiście Tessar 2.8/50
z czasem udało mi się dokupić świetny obiektyw Cardinar 4/100mm,
Flektogona 35mm nigdy się nie dorobiłem.
Taaak, do aparatów z tej serii (było ich w sumie kilkanaście odmian)
Produkowano TRZY obiektywy, rzeszy fotoamatorów i nie tylko, to zupełnie wystarczało.
Jeden szeroki, standard i małe tele.
Dopiero dzisiaj okazuje się że fotoamator bez pięciu obiektywów
o zakresie od 11 do 500mm w tym paru o jasności 1.4  
 nie może w pełni się wypowiedzieć artystycznie i nie osiąga szczęścia :)
Piszę o tym aparacie bo znalazłem fotkę na której ktoś ze znajomych
uwiecznił mnie z Werrą, i pomyślałem że w pewnym sensie
obecne aparaty „bezusterkowe” są pewną kontynuacją starej idei.
Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych Werra była bardzo nowoczesnym aparatem,
lecz i dziś może zadziwiać rozwiązaniami technicznymi i precyzją wykonania.

Werra z Cardinarem i osłoną od Pentaxa a w ręku niezawodny Lunasix 2 firmy Gossen

"Bardzo Mglisty Poranek",  Werra + Cardinar


sobota, 6 sierpnia 2011

Gitarzysta Flamenco

Ze cztery lata temu byłem służbowo w Barcelonie.
Wyjazd służbowy ma to do siebie że nie ma kiedy zobaczyć miasta.
Choć i tak było nieźle bo miałem pokój w hotelu NH z tarasem
i pięknym widokiem na wzgórza nad miastem..
Ostatniego dnia poprosiłem na recepcji o mapkę
oraz zaznaczenie trzech miejsc które musze zobaczyć w Barcelonie.
Miła kobieta w recepcji zaznaczyła mi:
Park Güell
Sagrada Familia
Starówka
Wszystko to zobaczyłem w cztery godziny.
Potem miałem samolot do Warszawy.
Poniższe zdjęcie zrobiłem w Parku Güell.
Cudowne miejsce.



PS. Dziękuję wszystkim którzy zagłosowali na Pawlacz w konkursie Świata Obrazu :)

piątek, 5 sierpnia 2011

Dwie przyjaciółki i jeszcze coś

Scenka złapana na ulicy, nocą.
Dwie kobiety rozmawiają o…
No właśnie, historie można sobie dopowiedzieć samemu.
Łażenie nocą po Paryżu było niezłym doświadczeniem.
Pamiętam że po powrocie do domu jeszcze raz obejrzałem
 „Le Fabuleux destin d'Amélie Poulain”
Czyli Amelię i…
…okazało się że Paryż w oryginale był kompletnie inny.



Znalazłem jeszcze jedno zdjęcie.
Pomyślałem że mógłbym dac jakiś rozwlekły tytuł w stylu:
„Dziewczyna Handlująca Wisiorkami i Dewocjonaliami w Katedrze Notre Dame”


OK, to jeszce wnetrze katedry Notre Dame :)
 

ps. grzebanie po dyskach żeby umieścić coś w pawlaczu czasami przynosi interesujące znaleziska.
  W przypadku zdjęć z Paryża, niestety prawda jest taka, że oryginalne pliki
leżą na popsutym twardym dysku i mogę się posiłkować,
jedynie już kiedyś przerobionymi zdjęciami, niedobitkami które umieściłem gdzieś w necie.
To było pięć lat temu, dziś przygotowałbym te zdjęcia inaczej.
Cóż może kiedyś naprawie dysk.
Między innymi po to założyłem Pawlacza, by mieć backup.

środa, 3 sierpnia 2011

Współpraca fotograficzna z synem

Po pierwsze pomyślałem że czas na odrobinę koloru.
Po drugie poniższe zdjęcie jest wynikiem zabawy z moim dziewięcioletnim synem.
Taka zabawa to moim zdaniem naprawdę ciekawa wprawka
do rozmowy o tym jak działa aparat i co to jest fotografia.
Młodzieniec wymachiwał latarką, ja tylko ustaliłem kadr i wyzwoliłem migawkę.
 W pewnym sensie nie mogę więc powiedzieć że jestem jedynym autorem tego zdjęcia :)
Myślę że jesienią jak zacznie się szybko robić ciemno trzeba będzie wrócić do tego pomysłu.
Fajne jest to ze do takich zdjęć wystarczy…
…jakikolwiek aparat z długimi czasami naświetlania, statyw… i już :)
Czas naświetlania przy tej fotce wynosił 30s.

 fot. Rafał i Leszek Wylegała


Kamienie, po prostu.

Sharon Stone, po polsku szary kamień :), choć w rzeczywistości był czerwonawy.
Siedziałem sobie przez chwilkę, w maju, na plaży nad Zatoka Ryską.
Morze było gładkie niemal jak lustro.
W wielu miejscach z wody wystawały głazy.
Bezruch powietrza i bezruch wody skojarzył mi się
ze słynnym Stone Garden w świątyni Ryōan-ji.
Miałem ochotę już tak tam zostać i podobnie jak mnisi w Japonii
patrzeć na kamienie i zastanawiać się nad sensem.
Sensem czego?
No właśnie, może tego czy warto sfotografować te kamienie :)
Wróciłem ostatnio z sentymentu do lektury
kultowej książki Feiningera „Nauka o fotografii”
Przeczytałem w niej że:
„Pierwszym warunkiem wszelkiego powodzenia
jest interesowanie się fotografa motywem swego zdjęcia”

W sumie to naprawdę mądre zdanie.
Chyba kluczowe dla zrozumienia własnego stosunku do fotografii.
Poniżej mała podróż znad Zatoki Ryskiej w rejon Pacyfiku.






Luwr

W pewnym nawiązaniu do poprzedniego postu jeszcze jedno zdjęcie Luwru.
To jest jedna sprawa, druga to nowy baner który pojawił się na moim blogu.
Jeżeli podaba CI się to miejsce w sieci zagłosuj!
:)

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Od Harrego do Kodu...

Byłem ostatnio w kinie,
i to nie na jakimś nowym czarno-białym filmie islandzko estońskim
tylko po prostu na ostatnim Harrym Potterze.
Naprawdę ostatnim.
Lubię tę historię, czytałem kilka książek z tej serii,
słuchałem audiobooków. Oglądałem wszystkie poprzednie filmy.
Tak, tak, to nie był jednorazowy wyskok :)
Gdy na sali po filmie zapaliły się światła pomyślałem,
że między innymi po to wymyślono kino by mamić, tumanić i przenosić w inne światy.
Przez poprzednie dwie godziny wcale nie byłem w Poznaniu,
byłem w Hogwarcie i paru innych miejscach.
Chciałem powiedzieć że podróżowałem przy pomocy Świstokliku,
ale nie wszyscy wiedzą o co chodzi :)
Ok, to nie ma nic wspólnego z fotografią. No prawie nie ma nic wspólnego.
Lubię tę historię bo pozwala dorosłym patrzeć na świat inaczej.
Być może ten kot, na którego patrzę, nie jest zwykłym dachowcem a po prostu czarodziejem,
a za tym starym murem jest coś jakby ulica Pokątna?
Krótko mówiąc otwierajcie szerzej oczy bo może świat nie jest wcale taki jakim go widzimy.
Na KKMie była niedawno ciekawa dyskusja o „czytaniu” fotografii.
Rozwinęłą się w ogólną rozmowę o możliwościa percepcji fotografii i w ogóle sztuki
Zasadniczo wykrystalizowały się dwie opcje, ogólnie rzecz ujmując:
- ważne jest serce, emocje, empatia, to wystarczy by podziwiać sztukę,
    wiedza jest mniej ważna.

- warto uczyć się „czytania” fotografii bo taka wiedza umożliwia
    lepsze zrozumienie fotografii i intencji autora.

Przypadkiem zostało zderzone „szkiełko i oko” z sercem i uczuciem.
Wydaje mi sie ze jest to podział sztuczny, jedno przecież nie przeszkadza drugiemu.
Znając „tło” powstania zdjęcia, wiedząc więcej o autorze
możemy lepiej odebrać i zrozumieć jego prace.
Jak wiadomo nie wszystko jest takie jakim się wydaje być.
Tak czy inaczej dyskusja była ciekawa.

Zacząłem od Harrego, a skończę na innym filmie o ukrytych znaczeniach.
Poniższe zdjęcia zrobiłem pięć lat temu, w ciągu dnia byłem zajęty służbowo,
nocą oddawałem się wędrówkom po tym niezwykłym mieście.
To takie małe nawiązanie do Kodu Leonarda i nie chodzi Tu o Leonarda Karpiłowskiego :)




ps.
Leonardzie K, gdybyś tu kiedyś przypadkiem zajrzał to serdeczne pozdrowienia :)

Pałac Kawalera


Od czasu do czasu lubię spróbować odlotowej perspektywy obiektywów „rybie oko”,
w zasadzie jest to niezłe ćwiczenie dla oka.
Pamiętam jak kilkanaście lat temu kupiłem rosyjski obiektyw
MC Zenitar 16mm/2.8 do mojego Pentaxa ME-Super.
Kupiłem go tuż przed urlopem i…
… przywiozłem niestety 90% zdjęć z tego obiektywu.
Fascynacja była pełna, wydawało mi się że,
wszystko jest ciekawe gdy patrzę przez taki obiektyw.
Tak naprawdę może z 10 zdjęć było fajnych, reszta do kitu.
Tak się zaczęła i skończyła moja fascynacja takimi obiektywami.

Od czasu do czasu zabawa z obiektywem „fish eye” jest fajna,
szczególnie gdy za cel weźmiemy architekturę.
Na poniższych zdjęciach uroczy obiekt w Świerklańcu o interesującej nazwie Pałac Kawalera.
Zdjęcia zrobiłem Sony A900 z firmową szesnastką.